Joanna Bieniarz w rozmowie z Joanną Łagocką mistrzynią rękodzieła, projektantką wnętrz, multipasjonatką. O intuicji i kaprysie twórczym. O tym jak wiele możemy otrzymać dając światu siebie. I o tym, że wrażliwość i nieśmiałość odnajdzie tylko sobie znana harmonię, najlepsza do każdej twórczyni.
Joanna Łagocka
Sztuka o szeroko pojętym znaczeniu oraz smykałka do tworzenia czegoś z niczego towarzyszą mi od kiedy pamiętam. Ciekawość i umiejętność łatwego i szybkiego uczenia się rzeczy, które mnie interesują, pozwalały odkrywać mi coraz to nowe techniki i dziedziny sztuki oraz rzemiosła artystycznego. Niechęć oraz niemoc jaką czułam, gdy mówiono mi, że powinnam skupić się na jednej konkretnej rzeczy sprawiła, że przez wiele lat tworzyłam do tzw. szuflady. Nie potrafiłam zrezygnować z tak bardzo kreatywnego świata sztuki, który uśmiechał się do mnie za każdym razem, gdy widziałam nową technikę tworzenia np. biżuterii czy natknęłam się na zachwycający przedmiot hand made wykonany w technice, której jeszcze nie znałam. I tak powstało Twórcze Widzimisię. Tak samo jak słowo „Sztuka” tak i „Widzimisię” mają szeroko pojęte znaczenie i bardzo do siebie pasują. W języku polskim słowo to często tłumaczone jest jako „kaprys”. A dlaczego „Twórcze”? Ponieważ w każdym wykonanym przeze mnie projekcie to właśnie proces kreacji jest dla mnie bardzo ważny. Dziś już nie rezygnuję z uczenia się nowych sposobów tworzenia sztuki, wręcz przeciwnie, bardzo chętnie łączę ze sobą różne techniki, a teraz po długiej pracy nad zmianą swoich przekonań jestem już gotowa na to, aby pokazać to światu.
Kobiety objaśniają mi Świat